Podczas pierwszego finału Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy, byłam krnąbrną nastolatką, która chciała nosić
glany, mieć kolczyk w nosie i pokój pomalowany na czarno, poza tym
bardzo chciałam kwestować na rzecz W.O.Ś.P właśnie.Udało się.
Minęło... parę lat i … nadal- jak co roku- chcę dołożyć swoją cegiełkę
do inicjatywy, która jest dla mnie bardzo ważna, inspirująca i...
wzruszająca!
Ktoś chętny na misiurowy, szczęśliwy domek?
Jeśli tak, jest tylko jeden warunek: wylicytować go na aukcji współorganizowanej przez Planeta - Dzieciom, z której dochód idzie na W.O.Ś.P
AUKCJA: http://aukcje.wosp.org.pl/piekny-ceramiczny-domek-od-misiury-i910473
dziękuję :)
-misiura-
Ha! początek orkiestry zastał nas w takim samym okresie dorastania :) w okresie buntu. Ja nosiłam glany, miałam kolczyk w nosie i podłogę w szachownicę. Co roku, przez kilka lat biegałam z puszką kwestując i tak samo dziś, jak wtedy solidarność ludzka, okazywane serce i chęć niesienia pomocy są dla mnie wręcz magiczne. Moja "cegiełka" też już przyszykowana, obfotografowana czeka na wystawienie :) tylko w taki sposób mogę okazać swą wdzięczność za aparaturę z jakiej miała możliwość skorzystać moja Julka... wzruszam się na samą myśl...
OdpowiedzUsuńOby wartość twej cudnej "cegiełki" poszybowała w kosmos! może i ja zalicytuję :D
Aniu, dzięki za ten wpis- też się wzruszyłam : )
OdpowiedzUsuńNiech nasze cegiełki budują szpitale, oddziały i mosty a nie mury, ludzkiej wrażliwości : )