wtorek, 29 lipca 2014

DOTYK ZIEMI

Dzisiaj mija tydzień odkąd wróciłam z Kotliny Kłodzkiej z Artystyki. Wciąż mam w sobie tęsknotę za duchem i energią tego szczególnego miejsca. Znalazłam tam spokój, ciszę, energię i moc, których potrzebowałam. Smaki tak bliskie nie tylko podniebieniu, ale i sercu. Miejsce, które powstało z marzeń i miłości. Poznałam glinę, jakiej nie znałam. Mroczną, organiczną, silną w sposób bardzo pierwotny i odporną na siłę ludzkich rąk. Oto efekt spełnionego marzenia. Plener "DOTYK ZIEMI", pozwolił mi jej dotknąć, pod okiem Krysi 
Pierwsza - wypalana metodą raku - praca - Misiury.
C.D.N.


czwartek, 24 lipca 2014

Moje Mieszkanie

Wróciłam... do mojego mieszkania :)
Dosłownie i w przenośni :)
Zanim nie ochłonę - z nadmiaru urlopowych wrażeń - dzielę się z Wami moją radością :)
W sierpniowym wydaniu czasopisma Moje Mieszkanie, w towarzystwie dwóch wyjątkowo zdolnych Ewelin, znalazłam się i ja  :)
Misiura z Klubu Kobiet z Pasją :)
jupii :)




poniedziałek, 14 lipca 2014

URLOP i KONKURS :)

No to znikam na siedem dni :)

Odpocząć, zebrać siły, by po powrocie mocniej trzymać sznurki misiurowych latawców :)


                     foto by Basia Sielańczyk. Fotograf. 

Zostawiam Wam długi post z soboty do lektury i... na misiurowym facebooku KONKURS




Wszystkim, którzy już zniknęli i ładują akumulatory, niech czas mija wolno, przyjemnie, złe się uwalnia a dobre kumuluje  UDANYCH URLOPÓW 

sobota, 12 lipca 2014

usta

Zastanawialiście się kiedyś, co robią Wasze usta?

No jasne, otwierają się, zamykają, rozciągają w uśmiechu.
Te, które są hultajami, lubią sobie mlasnąć przy jedzeniu, a co!
Czasem obgryzają ołówki, albo (do czego czasem wstyd się przyznać) paznokcie.
Lubią (choć nie wszystkie), zmieniać kolory i błyszczeć.
Uwielbiają przytulać się do drugich ust i poszukiwać na ciele miejsc spragnionych czułości.
Niektóre całe życie spędzają zaciśnięte lub opadając z rezygnacją.

Moja koleżanka, którą cechuje niebywały dystans do świata, zalecała, by nie zaciskać ust w wiecznym niezadowoleniu, bo z ust zrobi się inna część ciała, która do pokazywania nie nadaję się (chyba wiecie, która?)

USTA - miejsce w którym dawanie i branie spotykają się na malutki ułamek sekundy, a sekunda ta może zmienić całe życie.

Usta DAJĄ życie.

Przede wszystkim przyjmują pokarm, którym chcemy odżywić nasze ciała.
Kiedyś nie doceniałam mocy, która tkwi w jedzeniu.

Nie lubiłam czuć głodu, ale nie skupiałam się nad tym, jak go zaspokoić zdrowo, racjonalnie, w sposób zrównoważony.

Czasem trzeba się solidnie pochorować, najlepiej na długo i nie móc uzyskać konkretnej diagnozy w szpitalu, by zmienić swój stosunek - min do jedzenia - o 180 stopni.

Wciąż jestem w drodze, ale wygoniłam z życia cukier oraz paru innych szemranych typków a wprowadziłam kasze i zdrowe smakołyki.
Ci, których czasem karmię kaszą jaglaną, także w lodach z marchewką, wiedzą, że receptę na zdrową przygodę w kuchni, znalazłam prawie rok temu u Iwony na blogu Smakoterapia.

Tak, tak, wiem, miało być o ustach.

Usta, gdy nie biorą, dają.

Dają tyle ile potrafimy dać, mówiąc.

Słowami wyrażamy nasze marzenia, pragnienia, nadzieje, radość, smutek i tak wiele jeszcze, prawda? Słowami budujemy mosty, albo mury.
Czasami trzymamy tak wiele słów „na potem”, które nigdy nie nadchodzi, albo- co gorsza- odchodzą Ci, dla których były.

Słowami mówimy o tym, jak widzimy świat, jak bardzo/ albo jak niewiele znaczymy sami dla siebie lub inni dla nas.

SŁOWA, jak kamienie, czasem rzucone, potrafią roztrzaskać wszystko. Nie można ich cofnąć. Nawet przeprosiny nie mają magicznej mocy bezwzględnego anulowania ich siły.
Uskrzydlają, albo...

Wiele lat temu w moim życiu pojawiła się Louisa Hay i to odmieniło moje życie.
Jej filozofia, praca z afirmacjami oraz uważność w tym jak formułujemy nasze myśli a co za tym idzie słowa na temat świata, także tego najbliższego, to najprostsze lekarstwa jakie poznałam. Jej książki są dla mnie bezcenną inspiracją jak myśleć dobrze.
Kto mnie zna, wie jak jest, prawda? Hihihihi.

Mogłabym pisać i pisać, ale chciałam w sumie powiedzieć, że fajnie jest na chwilkę przystanąć, posłuchać siebie, posłuchać jak o sobie mówimy. Wsłuchać się i usłyszeć, ile w tym mówieniu czułości. A może czułości brak, tylko krytyka, obelgi i wewnętrzna nagana?
Świat czeka ze swoją obfitością i trafi do nas ze wszystkim, na czego przyjęcie jesteśmy gotowi.

I mimo, że w reklamie słodkich batoników, zaleca się je jeść, by mniej gwiazdorzyć, to jako zajadła czekoladomiłośniczka, mogę Was zapewnić, że zdrowe odżywianie nie jest nudne, pozbawione smaków. Jest w nim moc, troska i zdrowie a dzień bez czekolady jest prawdziwą frajdą :)


Jedzcie na zdrowie, mówicie o sobie dobrze :)

A żeby nie było, że piszę niewiadomo o czym i po co, to do napisania postu zainspirowały mnie moje rozmowne broszki- dymki oraz dymki, które czasem pomagają wyrazić to co trudne lub tak piękne i mocne, że odbiera mowę :)







x
x

środa, 9 lipca 2014

dłonie

Mimo ciągłego ruchu, nadal panuje pewien bezruch- w sensie braku postępu...

Ale nie będę pisać o latawcach, bo pisałam o nich tydzień temu TU.

Napiszę za to dzisiaj o dłoniach, które latawce trzymają :)

Moje są dość duże, jak na kobietę, trochę się ich wstydzę przez to, ale.. wstyd mi za to, bo przecież tak wiele im zawdzięczam.

Dłonie, od zawsze w ruchu.

Czasem bardzo zwyczajnym, choć nie mniej cennym- sprzątają, dbają o otoczenie.
Innego dnia dłonie gotowe, by pogłaskać zatroskaną twarz.
Gotowe, by je podać- na zgodę, albo temu, kto czuje, że ugrzązł w dziwnym bagnie (swoich myśli).
Dłonie naciskają dzwonek, by otworzył im drzwi ktoś bliski i ważny, kto ma receptę na smuteczki.
Dłonie, które karmią, podają do ust pokarm zdrowy, życiodajny.
Dłonie figlujące we włosach.
Dłonie, które piszą szybciej, niż my myślimy- czasem bazgrzą na papierze, więc wolą pisać długie listy, które nazywane są emailami.
Dłonie, które marzną zimą, pocą się z nerwów, w upały i czasem ze strachu.
Dłonie, które mają w sobie ciekawość świata i ufność, że gdy się zwrócą ku komuś/czemuś- nie zostaną odtrącone.
Dłonie, wiedzą, jak wywołać dźwięk, który wzruszy, ukoi.
Dłonie, które z niczego tworzą piękne dzieła, zwane HANDMADE'em

Tak łatwo o nich zapomnieć, prawda?:)

Ostatnio zrobiłam pierścionkowe oczka.
Nie noszę pierścionków na co dzień, ale jeden pokochałam szczególnie.
Gdy go założyłam moje dłonie ułożyły się szykownie i wdzięcznie.

Tak łatwo zapomnieć o milionie a może miliardzie powodów do wdzięczności za fakty z pozoru zwyczajne, prawda?

Zasnę wdzięczna, ugniatając dłońmi poduszkę na dobre sny :)
aaaa! i jeszcze wkremuję w nie krem- delikatnie i czule!