W marcu 2012 roku rozpoczęłam moją przygodę
z ceramiką. Od tamtej pory, zamiast wałkować ciasto na gryczane pierogi, wałkuję glinę. Fascynuje mnie jej bury kolor, który kryje w sobie obietnicę jasnego światła. Miękka, by w okolicy 1000 stopni zmienić się w kamień, który po kolejnej obróbce mieni się feerią barw. Roślinne gałązki, zasuszone liście, które odcisną swój kształt w glinie na zawsze. Domek w którym mieszkają dobre duszki, a koty wygrzewają się na ganku. Glina gotowa do zmiany, bez względu na wodę, powietrze i ogień - wprowadza zmianę w Twoim życiu.
Ruch - jeśli go potrzebujesz,
spokój - jeśli za nim tęsknisz.
Spróbuj!
Zastanawiasz się jak zacząć? Od pomysłu. Od małej formy. Odważnie - z radością i ciekawością. Determinacja, cierpliwość, wyobraźnia i nadzieja - że finalnie z pieca wyciągniemy dowód naszej artystycznej wrażliwości. Najważniejsze to się nie zrażać - każda kolejna praca będzie bliższa naszej wizji:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz