piątek, 6 lutego 2015

Porażka na Drodze A....

Od trzech tygodni jestem na drodze, "Drodze Artysty".

Nie, nie chodzi o przerost ego nad gliną, tylko o lekturę niezwykłej książki, autorstwa Cameron Julii.

Znacie to uczucie, gdy czasami dogrzebujecie się w sobie do niezwykłych pokładów?

Część z nich zasypana czasem, codziennymi obowiązkami, rezygnacją z samego siebie.
Część zakrzyczana przez wewnętrznego krytyka, o którym wspominałam jakiś czas temu.
Część zahukana pod naporem zakazów/ nakazów: musisz, powinieneś, nie wolno, etc.
Część zostawiana w dzieciństwie wraz z entuzjazmem i ciekawością...

Kto grzebał, ten wie :)

Można zwariować z przerażenia i równocześnie poczuć jak okno w dusznym pokoju- otwiera się szerzej...

Ta książka budzi, budzi nas i budzi demony, które nam przeszkadzają!

To intymne doświadczenie, niemożliwe bez pracy i otwartości, której oczekują od nas zestawy ćwiczeń. Nie ma zmiłuj się! 

To nie jest książka dla artystów- tylko i wyłącznie.
Wg mnie, to jest książka dla tych, którzy tęsknią za sobą, tęsknią za pełnią. Ale także dla tych, którym bliżej do wmawiania sobie: nie umiem tego zrobić, niż: mogę, jasne, że tak:)

Każdy na innej głębokości ma zakopane swoje pokłady, każdy z nas ma inny zestaw narzędzi, każdemu inaczej praca z książką będzie się manifestować.

Bywają chwile, gdy mam ochotę rzucić ją w kąt, udając, że nigdy jej nie czytałam i takie, gdy brakuje tchu od poruszających zdań...

Świat nie jest obojętny ta taką lekturę!

W tym tygodniu wszystko co mogłoby się udać, nie udało się.
Seria ciosów i porażek była tak mocna, że zgięłam się wpół i tylko dzięki mocnym dłoniom bliskich osób nadal stoję, zaciekawiona tym co dalej!

Glina - pod przywództwem pieca - zadrwiła ze mnie tak solidnie, jak jeszcze nigdy przedtem.

Ilość serca, żmudnych godzin pracy jakie włożyłam w piec i zgliszczy jakie wyciągnęłam- porażająca!

Ale w pewnej niemocy pod naporem porażek, w poczuciu, że już mi nie zależy, zaczęły też przychodzić zwiastuny czegoś ważnego- śmieszne, gdy spojrzeć na nie z boku, ważne, gdy patrzę na nie ja...

Gdy opadły ręce, przywykłe do prostych, przewidywalnych cięć, przyszedł mały - mysi - chomik- śmieszniutki nieudasek, przedszkolny, ale tak sympatyczny, że w chaosie, słodki i ważny.

Gdy glina ze mnie zadrwiła, sprawdziłam jak bardzo można nabałaganić masą lejną :) Ubawiłam się po łokcie bałaganu :)


Powstały też nowe pojemniki na bibeloty, na drobiazgi, na skarby dnia codziennego:



Część wyszła przerażająco: 


ale dwa oswajają nas z deszczem, choć przykrywki za nic mając krągłość koła:


 W temacie deweloperskim, całkowita klapa!
To domowe mrowisko, zagrało mi na nosie!
Udało się jedynie 10%, piec spalił, przepalił, zmatowił co mógł.
Pewną ironią losu było to, że niemal nie wyszedł
ani jeden dom z napisem: szczęście uśmiecha się do Ciebie, a całkiem dobrze wyszły domy: miłość cierpliwa jest. Mimo głębokiego żalu, zmęczenia, widziałam w tym jakiś sens, jakieś przesłanie :)




Ale wiecie co? To był niezwykle trudny i niezwykle cenny tydzień. Zrobiłam parę rzeczy, które wygoniły mnie ze strefy tzw. komfortu, pomyślałam o sprawach, które wciąż wydawały mi się zbyt mało ważne- w natłoku codziennych spraw. I dostałam tyle ciepła i miłości, ile nawet nie miałabym śmiałości marzyć! Przede mną jeszcze 11 tygodni burzenia starego, by zbudować nowe- nie mogę się doczekać, choć już wiem, że może boleć :)

22 komentarze:

  1. Misiurko kochana,
    Czasem tak bywa , że przetłacza nas niemoc i nasza bezsilność na wszechobecne problemy. Na swojej skórze przekonałam się o tym doskonale. Bo pomimo tego, że tworzę kolorowy świat, na co dzień borykam się z wieloma trudnościami, które odłamują skrzydła.
    Ale Ciebie kochana nie może to spotkać! Jesteś dla mnie namacalnym dowodem na to, że marzenia się spełniają, że można, że da się, że trzeba walczyć! Jesteś moja inspiracją i dziękuje Ci za to.
    Dlatego głowa do góry, nie oglądaj się za siebie. Jesteś silną kobietą. Jeden krok do tyłu i cztery naprzód!
    Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, jak dobrze, że po deszczu przychodzi słońce, po każdym deszczu niebo się rozjaśnia :)
    Jak dobrze, że Ty to już wiesz. Że umiesz cierpliwie przeczekać buro-szarą pogodę aby później móc cieszyć się słońcem :)

    ps. Domki są przesłodkie i takie... ciepłe i rodzinne. Pięknie tworzysz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. popsuta sztuka to też sztuka ;)
    twórczego burzenia starego porządku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś bardzo silną i mądrą osobą. Na pewno osiągniesz w swojej pracy sukces, bo masz w sobie pokłady wszystkiego co jest do tego potrzebne. Co do książki to opisałaś ją w taki sposób że na pewno ją przeczytam. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana Misiurko:)
    Wiesz, że po pierwszym spojrzeniu na zdjęcia nawet nie zauważyłam, że coś jest nie tak z Twoimi pracami?:) Dopiero gdy przeczytałam opisy dojrzałam to, o czym napisałaś ..i tak sobie myślę, że to trochę taka metafora...gdy czegoś nie nazwiemy - to jakby tego nie było, a gdy już opiszemy słowem, dodamy w nich emocje, napełnimy swoją perspektywą - ot, staje się zauważalne;) ..jakaś magia się wydarza;) ..tak, jesteśmy wszyscy Magiotwórcami:))) ..a czasami nawet nie zauważając wyników swych czynów - co to się nieraz nawyprawia..;) ehh;)))
    Możliwe, że czasami jesteśmy jak ten Twój chomiczek, jak go nazwałaś uroczo "śmieszniutki nieudasek, przedszkolny, ale tak sympatyczny, że w chaosie, słodki i ważny" :) ..i ten opis świetnie pasuje do całości - tak to odbieram :) bo ma w sobie nie tylko powierzchowny przekaz...ale siedzi w nim coś głębiej:))

    Inspirująca książka, może napotkam ją na swojej drodze:)

    Cieplutko przytulam:***
    ..i uśmiechy kolorowe posyłam:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Droga Misiurko, Droga artysty nie jest usłana różami, to droga cierniowa rzekłabym nawet. Zaglądasz w oczy strachom i lękom, o których nie miałaś pojęcia. To Kochanek, który najpierw Cię rozpala, by za chwilę porzucić.Wierzę, że to wszystko, przez co teraz przechodzisz, ma sens i pozwoli Ci dotrzeć do pragnień Małej Misiurki zamkniętej głęboko w szafie. Paradoksalnie Twoje dzisiejsze turbulencje wyrwały mnie przed chwilą z czarnej rozpaczy. Posiniaczona wracam potulnie do mojego Kochanka, bo czuję, że jestem na przedostatnim zakręcie. Przytulam Cię mocno! DorotaBP

    OdpowiedzUsuń
  7. Zastanawia, porusza, kazde slowo ktore napiasalas, Zaczynaja mysli krazyc w moich pokladach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przesłanie mówi wszystko :) cierpliwosci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Agnieszka, pojemniki są piękne i jak bum bum zamawiam do pokoju Lidki i Jadzi chmurkowy, a dla siebie każdy, który uznasz za nieudany. I co Ci będę pisać, że takie porażki sa potrzebne?! że dają siłę?! że zmieniają perspektywę patrzenia na to co sie robi?! przecież Ty to wszystko wiesz bardziej niz my wszyscy razem wzięci. a poza tym może Pan Piec postanowił w końcu zobaczyć jak to jest działać tak tak większość innych pieców - czyli wypuszczać ze swojego brzucha jakieś niedoskonałości - u Ciebie dopiero teraz tego zaznał :) mocno pozdrawiamy - kanapowce chorobowce z brzuchaczem na czele

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak sobie myślę, o tym co napisałaś, Agnieszko. O tym, ileż razy natrafiamy na zgliszcza, gruz, mur...Że czasem to, co tak dokładnie - z uporem maniaka - budujemy, burzy się w kilka minut! Bolesne...okrutne, ale chyba potrzebne! W zawiłościach wyborów, w krętych zaułkach mamy instynkt, który nas prowadzi, ale kiedy myślimy, że wszystko jest na dobrej prostej, nagle droga skręca, albo urywa się i trzeba kombinować co dalej! Czuję ten Twój ból, tę złość, ten tydzień, który nawarstwił się niepowodzeniami! Ale jak Cię znam - tak mi się wydaje, że doda Ci to sił! Umocni i pozwoli odkryć NOWE!, iiii pewnie też umocni w tym co istotne! Powodzenia kochana. Piękny wpis artystko, chyba MUSZĘ sięgnąć po te lekturę!

    OdpowiedzUsuń
  11. krytyk jest czujny i sprytny, a do potrafi zaciekle bronić terytorium, które chcemy mu odbić. używa do tego najbardziej wyrafinowanych metod - koń trojański to przy tym śmiesznie prosta strategia wojenna ;)

    mądrzy twierdzą, że wychodząc poza strefę komfortu uczymy się najwięcej... czasami więc warto :)

    rośnij w siłę. zły czas Cię oszlifuje, uszlachetni i gdy w końcu wyjdzie słońce - będziesz cudnie lśnić. wiem to!

    OdpowiedzUsuń
  12. <3 A ja dam serduszko, bo rozumiem! I nic na to nie poradzę, że wciąż kocham i te domki i pojemniki...

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Agnieszko b.fajne są te "rozmyte" wzory - pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana Misiurko. Rozumiem każde słowo które napisałaś. Znam taki żal i znam cenę takiej lekcji, i znam ten moment kiedy wszystko odkrywa swój sens. Ale powiem Ci coś dziwnego. Przez cały zeszły tydzień (naprawdę!) myślałam, że jak już będę mogła coś u Ciebie kupić to poprosiłabym o coś, co niby nie wyszło - może coś uszczerbione, może krzywe właśnie... Tylko jak ja wtedy mam Ci to napisać ? Poproszę jakiś wybrakowany egzemplarz? No jak? Pudełko z krzywą pokrywką poproszę?
    Przepraszam, czy ja mogę poprosić takie idealnie krzywe pudełko z idealnie krzywą pokrywką i najlepiej jakby coś się tak idealnie ufajdało i idealnie wypaliło za bardzo. Kocham Ciebie Człowieku ( i obiecuję już tyle nie myśleć).

    OdpowiedzUsuń
  16. Misiuro głowa do góry. Co nas nie zabije to nas wzmocni ! Dzięki takim porażkom doceniamy sukcesy ;)
    Pojemnik z chmurkami jest cudny!

    OdpowiedzUsuń
  17. Misiuro kochana pocieszać to ja za bardzo nie umiem , gdyż zawsze myślę, że to nie te słowa :) nie tak mogą zabrzmieć ;) Jedno wiem na pewno - sprawdziłam - można wszystko zwalić na pełnię gdyż to był ten właśnie czas , każda wymówka jest dobra , aby tylko podziałała ;) A tak od serca "w każdej brzydocie można dojrzeć piękno " i stare przysłowie to co nas nie zabije to wzmocni " Pozdrawiam cieplutko Kaśka N.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochana ! nie znam nikogo innego, kto potrafiłby tak jak Ty, przekuwać niepowodzenia w coś wartościowego, co w efekcie ciągnie ku górze i do tego jeszcze tak pięknie to opisać <3
    Pojemniki już kocham !
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Aga głowa do góry widocznie tak miało być a i te przypalone są piękne !

    OdpowiedzUsuń
  20. Misiuro!

    Czytając Twój post, pomyślałam: "koniecznie muszę przeczytać tą książkę!". Zdecydowanie należę do osób, którym łatwiej przychodzi powiedzieć "nie, nie dam rady", niż "super, poradzę sobie". Każdego dnia zmagam się z tym, żeby mimo wszystko zrobić coś, co wydaje mi się czynem ponad moje siłki. Dlatego, dziękuję za wzmiankę o tej książce. Zapewne, tak jak piszesz, nie będzie łatwo. Zmienianie swoich przyzwyczajeń i schematów, według których żyjemy na co dzień, nie jest niczym prostym i przyjemnym, ale wiem, że warto.
    A co do Twoich "nieudanych" prac... Po pierwsze, mnie się kubaski rozmazane podobają, mają w sobie dużo uroku :), a chomik to już w ogóle, jest przesłodki! Teraz może chronić Twój warsztat każdego dnia :). Po drugie, pamiętaj, że rozwijanie się i nauka często związane są z małymi potyczkami po drodze. To nie jest nic złego! Z każdego błędu możemy wynieść coś pozytywnego :).

    Mam nadzieję, że humory u Ciebie już poprawione. Trzymam kciuki za dalsze podejmowanie wyzwań i oby Twój zapał nigdy nie zgasł!
    :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Książki nie znam, ale brzmi ciekawie, a o porażkach to wiem sporo, tak jak każdy chyba:) W każdym razie wszystko zrobiłaś bardzo ładne, a malusi chomiczek skradł moje serce:)

    OdpowiedzUsuń