piątek, 10 kwietnia 2015

urodzę albo zwariuję

Pamiętacie mój wywiad w lutowym SENSie?

Ostatnio do niego wróciłam!


Nie, nie jestem typem, który z uwielbieniem napawa się swoimi mądrościami i filozofią :)


Stwierdziłam jednak, że skoro mówiłam o "tym" publicznie, to musiało to być dla mnie ważne i chciałam Was zainspirować do sięgania po swoje marzenia.


Sama, mając gorszy dzień, chciałam zobaczyć, czy przekonają mnie moje własne słowa zachęty...

Przekonały :)

W ramce obok wywiadu dzieliłam się 10 pomysłami na to, jak wyruszyć w podróż do spełnienia.

Wywiad czekał na publikację wiele miesięcy, a ja od czasu, gdy go udzieliłam mam sporo nowych przemyśleń.



Jestem w dziewiątym miesiącu... biznesowej ciąży i 12 tygodniu Drogi Artysty (o tym innym razem).

Tak - równo dziewięć miesięcy temu powołałam do życia firmę MISIURA DESIGN - przy wsparciu banku i gazety, o czym pisałam TU.

Za chwilę urodzę albo zwariuję :)

A tak na poważnie, to dziewięć miesięcy to szmat czasu.

Czasu na przemyślenia, mierzenie się ze swoimi marzeniami i ich refleksem w rzeczywistości.

Bywa cudnie, bywa też gorzko.

Niemal każdy, kto co miesiąc ma listę opłat i całkiem nieproporcjonalną listę zamówień na mailu, powie Wam, że czasem najchętniej wróciłby na etat...

ALE co z marzeniami?

Ostatnio ktoś, kto planuje swój biznesowy start, zapytał mnie o to co jest ważne przy zakładaniu wymarzonej firmy.

Czuć było entuzjazm i energię- nieskażone prozą życia - ahhh - zatęskniłam na nimi :)

Co odpowiedzieć? Że jakoś się ułoży? Straszyć, że lepiej nie?

A może spojrzeć na siebie i ocenić co dotychczas okazało się najważniejsze?

Gdy zaczynamy, często wydaje nam się, że najważniejsze jest to, że nam się CHCE!

Fakt - to kluczowe, żeby była w nas pewność, że zawsze nam się będzie chciało.

Ale czas mija, a my zderzamy się z rzeczywistością i nasza lista wydłuża się oraz zmienia charakter.

I na przykład okazuje się, że istotne jest to by mieć pewność, że Wasz partner, rodzina, udzieli Wam wsparcia gdy padniecie na dywan w konwulsji rozpaczy. Bo mimo, iż robicie rzeczy szczególne, że dajecie swoje serce, duszę i co jeszcze, to niezbyt dobrze się sprzedają.

Żeby był blisko ktoś, kto pomoże Wam oddzielić te osobiste tony, od sytuacji ekonomicznej narodu polskiego, albo powie: koniec zabawy (o tym też całkiem niedługo) - niech Twoja praca będzie znowu "tylko" pasją.

Prozaicznie, ale koniecznie: mieć oszczędności na nagłe wypadki. Na rzeczy ważne, mniej lub bardziej, a zwłaszcza na opłaty, które co miesiąc, niewzruszone będą patrzeć na stan Waszego konta, chcąc wciąż tyle samo lub więcej.

Ważne, żeby mieć dość realny ogląd tego, ile będziecie pracować.
Nie ma już znielubianego szefa, któremu "na złość", można zrobić mniej, niż trzeba.
Mniej lub więcej zrobicie tylko dla siebie.
Będziecie mieć gorsze dni, brak weny a pracy będzie tyle samo, choć będzie ją trudniej wykonać.
W takich przypadkach punkt 1 będzie kluczowy!

Czy to znaczy, że będziesz się zajeżdżać, zaharowywać, wypruwać sobie flaki 24h na dobę?
Czasem tak, ale cenna okaże się umiejętność dbania o proporcje między pracą a życiem i umiejętność dawania sobie czasem wolnego.
Odpoczynek, daje energię na kolejne dni pracy z chęcią.

Ważne, by dawać sobie prawo do braku weny, braku chęci, zwątpienia i gorszych dni.
One przyjdą, prędzej, czy późnień. I tak samo odejdą.

Warto mieć bardzo realny ogląd tego, czy jest zapotrzebowanie na nasz projekt, usługę.
Bo czy marzenie o sprzedaży - na Saharze - suszarek do włosów, to projekt z szansą na powodzenie, czy brak realnej oceny sytuacji? :)

Nie znaczy to, że jeśli 20 osób robi już TO, to nie możecie wejść na rynek, robiąc TO po swojemu :)

Mnie ostatnio olśniło, gdy w newsletterze Agaty z Latającej Szkoły, przeczytałam, min, że każdy kiedyś zaczynał i że w trakcie mam prawo (CUDOWNE) do zmiany kursu.

Jeśli zaczyna Was przerastać to co się dzieje, ilość gorszych dni dominuje nad lepszymi, robicie wszystko, a wychodzi, jakby nic - DAJCIE sobie chwilę na oddech. Porozmawiajcie z kimś, kto jest Wam życzliwy w uczciwy sposób i powie jak sytuacja wygląda z zewnątrz oraz co można jeszcze z robić (inaczej)!

Ruch z głośnymi okrzykami też warto wpisać na swoją dietę :)

TO WARTO, CZY NIE?

Nie lubię kontaktu z ludźmi, dla których szklanki są zawsze do połowy puste, nawet jeśli właśnie wygrali bilet lotniczy dookoła świata, o czym marzyli od kołyski.

Ale pamiętam mój wyjazd do Irlandii 13 lat temu... 
Miałam dwie możliwości: pojechać z parą, która ostrzegała, że będzie ciężko, albo z parą, która zapewniała, że będzie łatwo, lekko i przyjemnie...

Naiwnie wybrałam opcję nr dwa... a rzeczywistość mnie zaskoczyła/zdruzgotała...


bywało ciężko
PUENTA?

Nie ma jasnych rozstrzygnięć: robić, nie robić, da się, nie da się - warto jednak wiedzieć najkonkretniej jak się da, z czym przyjdzie nam się zmierzyć.

A całkiem cudnie byłoby, gdybyśmy otwarcie mówili:

- hej da się, ale będzie czasem trudno
- może ci braknąć na opłaty
- od razu zażądaj rozwodu pomiędzy słupkami sprzedaży a samooceną
- nie poddawaj się, choć w przypadku braku sprzedaży suszarek do włosów na Saharze, po pewnym czasie, daj sobie prawo do zmiany kursu... Może wentylatory na baterie słoneczne?:)

Trzymam za Ciebie kciuki i za siebie też- bo czasem jest mi bardzo trudno!

Robię dla Ciebie wciąż nowe prace. Zaklinam w nich dobre zaklęcia, moje serce i nadzieję, że wniosą do Twojego życia coś dobrego.
Jeśli zechcesz możesz je kupić w moim sklepie TU

39 komentarzy:

  1. Powiem tak, mam już pewien ogląd i doświadczenie w początkach, w stratowaniu... Widzę to w dwóch różnych odmianach dobrej i mniej dobrej, czarnej i białej, jak Yin Yang... Coś, co nie może istnieć bez czegoś drugiego. Mam wizję, entuzjazm i chęć, mam głowę pełną pomysłów i strach, że na przykład zabraknie pieniędzy. Ale...nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie wykorzystała szansy (jeśli będzie mi dana - bo wciąż nie wiem). W ostatnich latach nauczyłam się wiele...pracować ile się da, dopóki palce nie stracą czucia, a powieki nie będę wydawać dziwnych odgłosów przy otwieraniu i zamykaniu, nauczyłam się też rzucić wszystko i pójść w las, poczytać, pooglądać film, posiedzieć z mamą w kuchni przy stole, pogłaskać psa, który tego bardzo potrzebuje, pozwolić kotu wymruczeć co ma do wymruczenia. Nauczyłam się, że inni nie mogą wiedzieć czy coś się uda lub nie, że inni nie mogą zważyć, zmierzyć naszych marzeń i stwierdzić, że są na tyle silne, że mogą spokojnie poczekać parę lat... Nie mogą! To dzięki tej wiedzy i ciężkiej pracy, jestem tu gdzie jestem. I rozumiem Cię Agnieszko. Ja już wiele razy zmieniałam kurs, nie zamykałam dróg i czasem dochodzę w zaskakujące miejsca :) I to jest to! Trzymam kciuki za Misiura Design, trzymam kciuki za innych - którzy walczą o marzenia, którzy je realizują, którzy wyszli im na przeciw. ufff to by się nadawało na osobny post !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szansę dostałaś Kornelio, a ja mam jakiś wewnętrzny spokój co do palety możliwości jaka przed Tobą!
      Cieszę się ogromnie i Ci gratuluję <3
      Tak, niech los sprzyja zwariowanym odważnym i przerażonym tą odwagą :)

      Usuń
  2. Kochana ! to naprawdę potrzebny post ! Sama odczuwam te dylematy i myślę, że poczytam sobie ten post jeszcze nie raz :), tak jak wywiad w "SENSIE " <3
    Ściskam mocno !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Kochana!
      Niech nam się darzy a dni z wiatrem w twarz jest mniej lub tyle samo, co tych ze słońcem :)
      Uściski!
      Rozpieść nas nowym wpisem na blogu, plissss! <3

      Usuń
  3. Jestem absolutnie za tym, żeby pozwalać sobie na naturalny rozwój w procesie zmian. Proces jest drogą - niesie zmiany, nie zawsze takie jak chcemy. Problematyczne jest często to, że kochamy myśli z którymi się związaliśmy, wyobrażenie o nas samych w życiu, w wymarzonej pracy i nie umiemy się rozstać z tym obrazem. Ten obraz jest ważny - to wizualizacja pragnienia i nawet do zmiany pragnień - mamy prawo. Mądra ta Misiura. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To odklejenie o którym wczoraj wspominałaś, prawda?
      Ta myśl mnie bardzo poruszyła i jakoś we mnie siedzi...
      Odklejać się z odwagą i zaufaniem...
      Mądra ta Nadia <3

      Usuń
  4. Misiuro Droga,

    Przede wszystkim chciałam Ci ogromnie pogratuliować tego wspaniałego dziecka, które powstało dzięki Twojemu zaangażowaniu i pasji :). Wiem, że nie zawsze jest łatwo, pewnie bywają dni, kiedy zastanawiasz się "po co mi to było?", ale to co robisz jest piękne i mam wrażenie, że na 10 km od Twoich prac czuć miłość i zaangażowanie, jakie wkładasz w ich przygotowanie. Jestem pełna podziwu. Życzę Ci wytrwałości w dążeniu do pozostałych celów i czekam na więcej piękna, które stworzysz :).
    Co do marzeń, ja swoim nie lubię rozdrabniać na części, ale często wizualizuję, wyobrażam sobie pewne sytuacje, te wymarzone, myślę jak to będzie, gdy... i wtedy dostaję sił do działania :) (szkoda tylko, że z pisaniem pracy magisterskiej nie jest tak łatwo :P).

    Pozdrawiam i ściskam bardzo mocno!
    Słomka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wizualizacja to potęga, to prawda Słomko!
      Dziękuję za ciepłe słowa i trzymam kciuki za Ciebie, bo być może plecakowy blog też nie jest wolny od pewnej ambiwalentności uczuć i motywacji :)!!!

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Iga, wydajesz się kwintesencją niegasnącego optymizmu, ale jak dobrze wiem-y, nawet "taki" optymizm potrzebuje czasem zewnętrznego zasilania :) posyłam serdeczność w stronę ?Szwecji :)

      Usuń
  6. Twoje posty dodają skrzydeł i motywują do tego, by kochać siebie w całości i w każdym stanie
    a kiedy Cię dziś czytałam przypomniało mi się, że nieważne ile razy się po drodze upada, ważne ile razy się podnosi
    Twoje słowa motywują do wyruszania we własną drogę, nie uciekania z niej i podnoszenie się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natko, dziękuję Ci mocno!!!
      Trzymam kciuki za Twój zawodowy zwrot akcji - zapewne pięknie o tym opowiesz obrazem!

      Usuń
  7. i ja dziękuję. bardzo mądre i potrzebne słowa

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniały post! moje spostrzeżenia przylegają do Twoich, jak maseczka do twarzy:-) Wyrwałam się ze szklanej wierzy, zwanej cudownym macierzyństwem. Owszem było cudownie! ale było też dramatycznie, kiedy moja kobieca i twórcza dusza chciała i potrzebowała coś robić, a po prostu nie mogła, bo najbliższa rodzina mieszka ponad 200 kom od naszego gniazda:-) Zaciskałam zęby i robiłam swoje! Dopłynęłam do przystani, o której marzyłam: własna działalność:-) Tutaj nie ma kwiatków i bratków:-) Owszem jest fantastycznie, kiedy klient jest zadowolony, a człowiek w twórczym amoku, ale ryby same nie wskakują na pokład:-) Życie nie jest ani białe, ani czarne! Jest jakie jest i warto się wspierać, warto mówić, warto być sobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto się wspierać, warto mówić, warto być sobą! :) Właśnie tak!
      Mnie ten post utwierdził bardzo mocno w tym przekonaniu!
      pozdrawiam Cię ciepło i trzymam kciuki za Twoją działalność! :)

      Usuń
  9. Achhhhh dziękuję Ci za te słowa!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem bardzo bliska terminu porodu - moja firma ma 6 miesięcy i znam wszystkie fazy, o których piszesz. Najpierw dlugo szukałam, czym chcę się zająć, potem badanie, czy na pewno dobrze wybrałam, potem walka o dotację i radość. A po euforii przyszło zderzenie z rzeczywistością .. sprzedażową. To jest najtrudniejsza dla mnie działka. I też myslę nad lekką zmianą w stronę marketingu relacyjnego i edukacji promowania się w realu (mix marketingu relacyjnego i metworkingu). A co do zarabiania, świetny artykul o zwiazku poczucia wartosci z pieniedzmi i zarabianiem napisala na mojej stronie Justyna - coachka od finansow. Polecam! http://www.kobiecasila.pl/2015/04/pasja-poczucie-wartosci-pieniadze/ I zgadzam sie z Toba, ze nalezy jak najszybciej wziac rozwod miedzy poczuciem pewnosci siebie a brakiem sprzedazy albo wypisywaniem sie ludzi z newslettera ... Trzymam kciuki za Ciebie i za siebie , i za wszystkie kobiety, ktore mają podobne dylematy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu, artykuł Justyny bardzo cenny!
      Dziękuję Wam za inspirację :)
      I... do przodu pierś, w końcu drzemie w nas: KOBIECA SIŁA :)

      Usuń
  11. Jak dobrze, że trafiłam na Twój tekst! Od 3 miesięcy mam własną firmę, a od kilku dni straaaaaszną dolinę twórczą, ale podnoszę się :) Dziękuję! tak lekko mi teraz....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pi, ja też złapałam wiatr w żagle :)
      Życzę nam zgody i siły na tę amplitudę biznesowych wrażeń :)

      Usuń
  12. Misiurko, wydrukuję sobie Twoje 10 pomysłów na marzenia i spełnienie, oprawię w ramkę i powieszę na ścianie ! Tym sposobem będę codziennie zerkać i utwierdzać się w spełnianiu swoich marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, Beato, w takim razie chucham na szczęście na Twoją ramkę- niech te 10 punktów ma dla Ciebie bardzo inspirującą MOC :)

      Usuń
  13. powodzenia Aga ! optymizm to podstawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Aga :) Ty jesteś cała Optymizmem- więc wiesz co piszesz :)

      Usuń
  14. Raz jeszcze dzięki i tu! Czytasz w moich myślach i obłaskawiasz strachy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniari, każdy z nas ma strachy i tak dobrze o tym usłyszeć, prawda? Inaczej topniejemy w poczuciu, że tylko my :)
      Trzymam kciuki za obłaskawianie- skuteczne :)

      Usuń
  15. Twoje słowa to wiatr w moje żagle :)
    Dokładnie tu i teraz.

    Mocno trzymam kciuki za nasze marzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, za marzenia! Bez dwóch zdań :)! pozdrawiam wieczorową porą :)

      Usuń
  16. Dzięki <3 Doskonale wyraziłaś to z czym walczy tyle osób, które postanowiły spełniać swoje marzenia! Trzymamy za siebie kciuki! Dzięki Aga i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwio, dziękuję! I TAK! Trzymamy za siebie kciuki! <3!!!

      Usuń
  17. a co jeśli w tej "ciąży" jest się od 2 lat???:) Dziś dopiero odczytałam tego posta i ciesze się że tu trafiłam, bo w wielu z twych myśli się odnajduję.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaja, nie wiem :) :)
      Sprawdziłam, ile trwa ciążą słoni, bo pamiętałam, że równie długo...
      Okazało się, że około 21 miesięcy, ale czy to pocieszające?
      Życzę Ci rychłego rozwiązania choć to brzmi dwuznacznie..
      Niech Ci się narodzi, piękne NOWE!
      Mocno trzymam kciuki, bo uwielbiam to co robisz- z klasą, pomysłem i empatią!

      Usuń
  18. Agnieszko Kochana:)
    Jak fajnie, że o tym napisałaś:) o tej ciąży;) o realizacjach swych marzeń...o schodkach i o radościach:)
    Dziękuję:)
    Miałam taki czas, gdzie realizacja tego, o czym przez w sumie niedługi czas myślałam/marzyłam;) zdarzyła się bardzo szybko. Czerpałam na początku wiele radości, satysfakcji było też sporo, ale z czasem coś wygasało, bo droga którą sobie wybrałam okazała się nie do spełnienia w takiej formie, jaką sobie wówczas wymyśliłam...no niby udało się otworzyć małą firemkę, ale na tamte czasy nie było chętnych na taki towar, jaki wtedy chciałam sprzedawać;) ..no i nadeszły takie dni - by było czym handlować musiałam oferować produkty całkiem nie moje, takie, których nie lubiłam i nie używałam...o których na samym początku myślałam "ooo tego to na pewno nie będę sprzedawać!"...a ludzie tego właśnie chcieli! Cóż za ironia;)
    W każdym razie już tego nie robię, już zamknęłam tamten rozdział - co przyszło mi niezwykle łatwo:)) ..i teraz okno się otwiera na Nowe:) tyyyyle możliwości istnieje...tylko trzeba się na coś zdecydować;) ..a ja mam nadal mętlik i się zastanawiam... tylko jak długo to zastanawianie będzie trwało...?;) Bo ja już bym chciała wiedzieć co i jak, a z różnych stron/zainteresowań płyną "oferty";) ..no i tak sobie siedzę w takim "gniazdku" wyborów i przebieram, wybieram, rozbieram na kawałki....ciekawe do czego mnie to zaprowadzi;)
    Czuję, że ten moment podjęcia decyzji jest już blisko, aczkolwiek jeszcze nie teraz:) ..i dobrze mi z tym, widocznie tego też potrzebuje doświadczyć:))

    Kochana Agnieszko! Posyłam moc radosnych przytulasków, niechaj Dobra Energia jest z nami i pomaga nam urzeczywistniać wszystkie zamiary, których pragniemy aby zaistniały:) Niechaj Misiura Design radośnie działa, tworząc magiczne przedmioty - magiczne bo przecież jest w nich kawałeczek Ciebie, Twojego Serduszka:)

    Wszystkiego Dobrego!!!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Kamilo,

      Pięknie napisałaś o swojej drodze. A także o czymś, co ja sobie nazywam morzem możliwości :)
      Pływaj w nim pięknie, w słonecznie kolorowym stroju kąpielowym, aż poczujesz, że wychodzisz na brzeg :)!

      Dziękuję za życzenia misiurowe i pozdrawiam najcieplej!!!

      Wszystkiego dobrego :)!!!

      Usuń