Kawy nie pijam prawie wcale, poranek dawno za mną, ale ten cytat zachwyca mnie każdego dnia, bo jest taka samo aktualny!
Oldze Tokarczuk - podczas wywiadu - zadano bardzo - wg mnie - filozoficzne pytanie:
" A sens? Jest możliwy do znalezienia?"
Oto, co odpowiedziała:
"Sens nie jest jakimś drogocennym skarbem schowanym w jaskini, który po wielu trudach samotnej podróży należy odnaleźć i zdobyć. To nie ta bajka. Sens to coś, co się tworzy, codziennie od początku, począwszy od pierwszej wypitej kawy."
Od kawy wolę kubek wierzbownicy lub czystka a na śniadanie kaszę jaglaną, ale sensu szukam- nieustannie.
Czasem spotykamy się twarzą w twarz- wtedy uwielbiam zaglądać mu w oczy- te spotkania wypełniają mnie wspaniałą energią!
Czasem mam poczucie, że widzę tylko jego cień, któremu towarzyszy chichot, gdy znika za zakrętem.
Wtedy trudno nie wymruczeć: "bez sensu".
Podobno jest w głębokiej przyjaźni z Marzeniami- jest bardzo towarzyski zatem.
Lubi, gdy się o nim pamięta. Wystarczy o nim zapomnieć, a namawia chmury na deszcz, czarne koty na uporczywe plątanie się pod naszymi stopami i otula nas szalem ze smutku.
A może Wy wiecie o nim więcej? :)
Zdjęcia zrobiła wyjątkowa Basia Es <3
Unicatella
OdpowiedzUsuńWe wszystkim co robimy, co nas spotyka jest sens...
Po prostu czasem nie od razu jesteśmy w stanie go poznać i uchwycić...
Bywa, że odkrywamy go później, w zupełnie innym czasie i miejscu...
Lubię wierzyć, że wszystko ma sens, najczęściej wierzę a to dodaje mi sił, by przetrwać, gdy ani cienia, ani chichotu :)
UsuńZamyśliłam się, w trakcie wyprawy w przeszłość, bardzo odległą, wtedy- wydawało się- bez sensu, a dzisiaj... widzianą - z wdzięcznością- zupełnie inaczej :) : )
sens jest w nas: czasem go nie zauważamy, pomijamy, a mimo to nasz pęd życia jest tak wielki, że potrafimy istnieć bez sensu i pomimo wszystko. Dobrze jest go dostrzec, oswoić i zrozumieć, że nie jest spektakularny, że jest tu i teraz a on odwdzięczy się za to sensem życia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twoje przemyślenia. Zawsze dodają memu życiu jeszcze więcej sensu <3
Kochana Margot! I ja Ci dziękuję za tę rozwijającą- choć na odległość- rozmowę :) Za wymianę myśli, za sens prowadzenia bloga i sens malutkich cudów, o których pisałyśmy niedawno : )
Usuń<3
UsuńSens...jest jak liczenie oczek, kiedy się coś dzierga na szydełku i czasem jedno oczko gdzieś się gubi, a my tego nie zauważamy i dziergamy dalej. I nagle po paru ściegach okazuje się, że nie ma go, że się zawieruszyło. I co? Trzeba pruć. I próbować od nowa. Poszukujemy go wciąż i lubimy mieć poczucie, że jest, że nam towarzyszy...
OdpowiedzUsuńP.S. a O.T. to mój współczesny autorytet :) i kasza jaglana wierna towarzyszka :)
Kornelio, ze względu na moje nazwisko, choć wrażliwość najpierw, metafora z dzierganiem i PRUCIEM, przypadła mi bardzo do serca :) Dziękuję Ci za Twoją myśl. Sprułam w minionych 10 dniach miliony rzędów szala, którym mam nadzieję się otulić. Dziergam czasem z poczuciem, że nie udziergam już ani rzędu, czasem z uśmiechem, ale przede wszystkim z nadzieją :) uściski kaszowo- oglowe <3
UsuńI ja ostatnio chyba dużo pruję. Dziś szczególnie, ale kiedy dochodzi się do tego właściwego rzędu oczek...można zacząć od nowa. I oby nam to wychodziło, z każdym najmniejszym oczkiem kaszy jaglanej do przodu ;) <3
Usuńwłaśnie tak, Kornelio <3!
UsuńTo zdanie Olgi Tokarczuk bardzo przypadło mi do gustu. :) Z Tobą też nie sposób się nie zgodzić. Są takie chwile gdy sens tego co robimy jawi się jako coś oswojonego, coś z czymś jesteśmy już całkiem na "Ty" i idzie z nami za rękę, a czasem przychodzi moment, że bawi się z nami w chowanego, a lubi to bardzo w momentach życiowo przełomowych :)
OdpowiedzUsuńMiło, z nowej perspektywy przeczytać ten wpis i Twój komentarz, Kokka! Zrobiłam co mogłam w ostatnich prawie trzech tygodniach, żeby go przekonać, zobaczymy co teraz : )
OdpowiedzUsuń