Gdy zrobiłam moje domy raku na plenerze wakacyjnym nie sądziłam, że przyjdzie dzień, w którym będą mi tak bliskie w swoim mroku, ciemnych kolorach.
Często spotykamy ludzi, którzy są w naszym życiu tylko chwilę.
Przychodzą, wnoszą światło, dobro i coś cennego, ale potem nasze drogi się rozchodzą i każdy idzie w swoją stronę, bogatszy o to spotkanie.
Razem z Adrianem braliśmy dział w konkursie "pomysł na firmę", dzieliliśmy się swoim entuzjazmem, nadzieją, że właśnie zaczynamy realizować swoje marzenie życia, swoimi obawami, czy podołamy.
Tych obaw bywało więcej we mnie niż w Adrianie.
On marzył o swoim szczególnym miejscu, w którym miłość i wiedzę o sushi będzie dzielił ze swoimi gośćmi.
Ja, wiadomo o czym marzyłam.
Zostaliśmy laureatami konkursu, wszystko było przed nami.
Początki są trudne, o czym nie raz pisałam i o czym nie raz pisaliśmy w prywatnych wiadomościach, ale w zeszły wtorek obiecaliśmy sobie, że przejściowe trudności przetrwamy, że pewnego dnia wzniesiemy toast za spełnione marzenia.
Było mi lżej wiedząc, że idziemy tym samym szlakiem, czerpałam siłę i otrzymywałam wsparcie z tej szczególnej wspólnoty, dawałam ile mogłam dać, zbierając siły do kolejnych zadań.
Wydawało się, że jesteśmy przed ostatnim zakrętem, po którym w mojej pracowni do czerwoności rozgrzeje się piec a u Adriana niesforny ryż, zacznie zmieniać formy i kształty.
W niedzielę dowiedziałam się, że Adrian zginął.
Odszedł nagle, nikogo nie uprzedzając, nie będąc uprzedzonym przez życie, że to już.
Nie mam prawa pisać jakim ciosem jest dla mnie odejście Adriana, bo myśl o rozpaczy, która wypełnia serca bliskich, z którymi dzielił woje życie zaciska moje gardło.
Jestem smutkiem, tęsknotą, niezgodą, złością, żalem.
Pod znakiem zapytania stanęła moja filozofia życia i optymizm, poszukiwanie sensu w tym co nas spotyka.
Wczoraj wieczorem pożegnałam Adriana jedząc sushi, odtwarzając w kółko poruszającą piosenkę, którą się z Wami dzielę.
Chciałabym napisać, że życie miało mądry plan, ale nie zgadzam się z nim w żadnym punkcie! Jestem gotowa wykrzyczeć moją niezgodę, jeśli zapyta mnie o zdanie.
Chciałabym napisać, że tak wiele z tego, co nas smuci, zaprząta nasze myśli, czemu oddajemy nasz cenny czas i energię jest nic nie warte i tak akurat myślę.
Chciałabym, żeby to był zły sen...
Mam nadzieję, że Adrian otworzy swój wymarzony panjapansushibar, gdziekolwiek teraz jest a ja ocalę w sercu Jego zagrzewające do działania słowa i energię! Domyślam się, że tego by sobie życzył.
A wszystkim, którzy znaleźli czas i chęć na lekturę mojego postu, życzę właściwych proporcji w życiu między cennym a bez-cennym, między radością, nadzieją a smutkiem i lękiem.
Chciałabym coś napisać, pocieszyć jakoś, ale nie wiem za bardzo jak.
OdpowiedzUsuńTen znak zapytania się rozwieje, ja wiem.
Ta niezgoda jest dla mnie zrozumiała, też wiem.
I będzie czas, że ból i osamotnienie przemienisz w piękno i dobro... też to jakoś, nie wiem skąd, wiem.
jestem czytam współczuję...
OdpowiedzUsuń10 sierpnia zmarła bardzo bliska mi osoba ........ młody człowiek z pięknymi planami na przyszłość ....... zadaję sobie podobne pytania ..... odczuwam te same emocje ....... nie wiem jak dalej żyć ..... zbyt wiele bólu i cierpienia ........ to nie tak miało być ........
OdpowiedzUsuńjestem, wyrazy wspolczucia
OdpowiedzUsuńNa pewno istnieje gdzieś tak szczyt góry, który skupia wszystkich, jednoczy i czyni lżejszym. O złość, niezgodę, żal i wściekłość. Na pewno istnieje gdzieś taki szczyt góry, który przynosi odpowiedzi na wszystkie pytania. Koi, tłumaczy i wyjaśnia. Jest celem nas wszystkich. Też tam zmierzamy, tylko niektórzy, niestety, znajdują drogę na skróty, z czym trudno się pogodzić. Realizuj swoje pasje i marzenia, nie rezygnuj z niczego i nie odpuszczaj, bo masz Kogoś, Kto ze szczytu swojej góry mocno Ci dopinguje. Ja też trzymam kciuki. Pozdrawiam cieplutko - M.
OdpowiedzUsuńWspółczuję...
OdpowiedzUsuńSiły na ponowne odnalezienie sensu!
Agnieszko, pozwól sobie na żałobę, żal i złość... Wierzę, że światło ponownie się w Tobie zapali, daj sobie czas. Przytulam.
OdpowiedzUsuńPani Agnieszko - brakuje słów - pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńTrudno nie czuć niezgody ... i złości i trudno nie stracić wiary w pomyślność i dobro... łączę się z Tobą w tych odczuciach (mimo, że nie znałam tej osoby).
OdpowiedzUsuń[*]
OdpowiedzUsuńRozstania.. .Zawsze pozostawiają nadzieję spotkania .
OdpowiedzUsuńGrajcie Mu Anioły...
Do znów !!!
Są ludzie, którzy mimo "krótkiego" życia zdążyli kochać kogoś..kochać to co robią..zdążyli walczyć o realizację swoich marzeń! Zdążyli żyć MIŁOŚCIĄ...i Nią zarazić innych... są i tacy którym kolejne dziesiątki lat przybywają a w ich sercach brak tych kolorów...
OdpowiedzUsuńWierzę, że po każdym z nas pozostanie tylko ta wieczna..kochająca..cząstka.
Dziękuję....
OdpowiedzUsuńMagda -żona Adriana
przytulam :(
OdpowiedzUsuń... czasem lepiej posłuchać niż mówić. Tym bardziej, że żadnym słowem pomóc nie mogę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.