Jeśli w Twoim domu kiedyś/ pewnego dnia zamieszkała choroba, taka z wielotygodniowym pobytem w szpitalu, z zagrożeniem życia bliskiej osoby i niepewnym jutrem, wiesz jak wiele siły to wymagało od Ciebie. Żeby dać wsparcie osobie w chorobie, ale żeby samemu nie paść w rozpaczy, w niemocy. Jak trudny był każdy dzień, gdy demony szeptały rzeczy przerażające i jak wspaniałe były chwile, gdy nadzieja budziła się w Tobie z całą siłą. Wiesz, z ilu rzeczy zrezygnowałeś, żeby nie tracić sił i na jak wiele ich nie miałeś. Jak zamieniłeś się w maszynę do zadań specjalnych. Przeżyłeś to? Ja tak... I wytargana wtedy z gazety sentencja: „dbaj o siebie jak o osobę, którą kochasz”, sprawiała, że każdego dnia starałam się nie zapomnieć też o sobie. To było równie trudne, jak wszystko inne. Wiem jak często Ci cisi bohaterowie spoza szpitalnego łóżka nie dostają tyle samo wsparcia i ciepła, co chorujący, a bardzo go potrzebują. Długo siedziała we mnie potrzeba, by podarować coś bliskim tych, którzy walczą o zdrowie, o życie, ale bałam się trywialności, albo niezrozumienia... Ale odważam się, bo w glinie już to zapisałam. Wszystkim Wam, nam i tym, którzy poczują, że treść z talerza coś otwiera w ich serca, dedykuję go <3
Z Agnieszką z Makowe Pole znamy się od czasu, gdy wyciągałam z pieca pierwsze nieporadne prace, które u mnie wywoływały falę krytycyzmu a u Agnieszki serdecznego zachwytu, jak napisała kiedyś: "Wszystko zaczęło się od makowego talerza, który uznałam za stworzony właśnie dla mnie :)Wizyta w misiurkowym sklepie sprawiła jednak, że straciłam głowę również dla cudownych małych domków i lampionów: )Nie wszystko, co przybyło do mnie od Misiury zostało ze mną - to są takie rzeczy, którymi chce się otaczać, ale też którymi chce się obdarowywać innych. Same w sobie są Darem. Emanują ciepłem i miłością. Przypominają o tym, co naprawdę ważne. A blog Misiury to miejsce, w którym uspokaja mi się oddech. Piękne, inspirujące, dobre. Jestem pewna, że odczujecie to, gdy tylko tam zajrzycie. I będziecie wracać po więcej :) " Czas mija, a ostatnio to ja wyciągnęłam z pudła zamówiony u Agnieszki prezent na 60-te urodziny mojej Mamy! Agnieszka, w ramie zamknęła tyle piękna, dobrej energii i detali ważnych dla Mamy, że łzom wzruszenia nie było końca. To nie jest wpis o tym, żeby kupować prace mojej koleżanki : ) To jest wpis o tym, że są ludzie pięknie wrażliwi i utalentowani, którzy potrafią swoimi rękami wyczarować prezent, jaki trudno kupić w sklepie, w galerii handlowej... Zajrzyjcie, jestem pewna, że podzielicie mój entuzjazm! Agnieszko, dziękujemy <3