Cuda się zdarzają, nawet codziennie, ale najczęściej pojawiają się prośby:
- bym rozczytała, co napisałam
- bym pisała czytelniej
i ostatnio:
- bym poszła na lekcje kaligrafii.
Moja ręka nie nadąża za huraganem myśli i wiem jak to się kończy, dlatego z pokorą przyjmuję wpisy do księgi skarg i zażaleń, bo ... Misiura pisze jak kura pazurem!
I to nie jak Kura Matylda, którą wygrałam w cudnym CANDY u Agaty z Agatownika
Szczęśliwie dla wszystkich nieszczęśnie obdarowywanych papierem z moim pismem, w sobotę - podczas katowickiego Pen Show - wzięłam udział w warsztatach kaligrafii, prowadzonych przez Panią Ewę Landowską. Nie był to nawet czubek,wierzchołka góry lodowej kaligrafii, ale niesamowite doświadczenie.
Niecierpliwie czekam na zakup stalówki, słoiczka specjalnego atramentu i pierwsze domowe próby z minuskułą karolińską.
Czy moje pismo nabrało trochę więcej ładu?
Nieeee, ale myślę, że przede mną piękna, długa, nieśpieszna przygoda ze słowem pisanym :)
Na moją prośbę, Pani Ewa napisała minuskułą karolińską, kształtne słowo, które spoczęło przy stalówce :)
Będzie co ćwiczyć :)
a tu już misiurowe próby podążania w stronę ideału. Droga odległa, jak ta na Marsa :)
A w niedzielę na tapecie znowu glina, ale o tym innym razem : )
To był wspaniały weekend!
Spróbowałam dwóch nowych w moim życiu "rzeczy" i przypomniałam sobie jedną "starą".
A jak minął Wasz?:)
dobrej nocy!
Oj, mnie też przydałyby się lekcje kaligrafii... Dla czytelności, ale chyba przede wszystkim dla uspokojenia myśli pędzących. Życzę Ci cudownej drogi w stronę ideału :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, nie mam wielkich- póki co- nadziei w sprawie charakteru mojego pisma, ale mam poczucie, że ten czas spędzony nad kartką papieru w ciszy i skupieniu, może wnieść niebywały spokój w umysł... a tego, nigdy za wiele :)
UsuńWspaniale!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi moje lekcje liternictwa w liceum:)
Miłej zabawy, pozdrawiam!
Ohhh, w temacie "liternictwa" w moim liceum, pamiętam, że osaczona utyskiwaniem mojej polonistki, zmieniłam litery pisane, na drukowane, ale.. dość szybko udało mi się, nadać mu zupełnie nieczytelny charakter :) pozdrawiam i dzięki za premierowe odwiedziny :)
UsuńJa też czasem tak mam z tym pisaniem. Jak chodziłam do szkoły moje pismo najlepiej rozszyfrowywał mi tata:), bo sama nie wiedziałam co napisałam:)
OdpowiedzUsuńHihihi, Agnieszko i mnie się zdarza chwilę myśleć nad tym, co "poeta miał na myśli" : ) pozdrawiam przedświątecznie :)
UsuńTwoja karteczka, którą otrzymałam wraz z zawieszką była bardzo czytelna :) i choć zapełniona króciutkim tekstem, to jednak wielką myślą i dobrym słowem :)
OdpowiedzUsuńa lekcji kaligrafii zazdroszczę ;)
Magdaleno, dziękuję!!! Dajesz mi nadzieję, hihihih :)
Usuńpozdrawiam Cię ciepło- pozytywnie :)
A ja przyznam, że musiałam się troszeczkę wysilić zeby odczytać Twoją karteczkę ale tylko troszeczkę :) Kaligrafia na pewno wpłynie na Twój charakter pisma bez dwóch zdań i generalnie to świetna zabawa, którą polecam każdemu bo myślę sobie, że w dobie pisania maili trochę się nam wszystkim ręce odzwyczaiły od pisma ręcznego... ;)
OdpowiedzUsuńChwalić się nie zamierzam ale nie narzekam na czytelność swojego pisma a to wszystko za sprawą studiów rusycystycznych gdzie grażdanka na powrót wyprostowała me licealne bazgranie do podstawówkowej nienaganności :)
Margot, zazdroszczę życzliwie podstawówkowej nienaganności :) Bardzooo :) No i z pokorą przyjmuję, trudność w rozszyfrowywaniu treści :) A z tymi mailami, masz- niestety- rację. Co więcej, mam czasem przerażającą refleksję, że w dobie korekt w edytorach tekstu i ortografia zaczyna kuleć :(
UsuńPosyłam Ci w myślach liścik, z życzeniami dobrych snów- napisany, bardzoooo czytelnie :)
O! Dziękuję za śliczny liścik i wysyłam taki podstawówkowy też: dobrych snów i miłego dnia i jeszcze troszkę świątecznych chwil :)
Usuń: ) : )
UsuńKaligrafia to bardzo fajna nauka, ćwiczy nie tylko charakter pisma ale również sposób rysowania i nakładania kreski.
OdpowiedzUsuńZalet jest o wiele więcej niż by się wydawało, zróżnicowana kreska jest tez bardzo pomocna w grafice i rysunku. Zdecydowanie mega lekcje, których zazdroszczę. U nas w szkole na temat kaligrafii odbyła się zaledwie jedna lekcja z której niestety nie wiele zapamiętałam. Więcej w niej było surowej teorii niż przydatnej praktyki.
A Matyldzie pięknie w tych różach <3
Pozdrawiam Was !
Agata
Agatko, na razie za mną też jedna- jedyna lekcja. Kolejne, to już samodzielne, w oczekiwaniu na- np. wakacyjny- dwudniowy warsztat : )
UsuńNie miałam świadomości, że zalet może być aż tyle :)
Matylda puchnie z dumy :) : )
uściskujemy na dobry sen :)
Ja kocham misiurowe karteczki i zamaszyste, dobre słowa wypisane misiurową ręką :) :)
OdpowiedzUsuńKaligrafia to coś wspaniałego, pamiętam jak w czasach podstawówkowych mój dziadek próbował nauczyć mnie tej sztuki (wtedy chyba nie do końca to doceniłam ;) ). Do dziś uwielbiam słowo pisane ręcznie :)
Kokka, pamiętam naszą "zeszytową" dyskusję, więc wiem, że łączy nas silne uczucie wobec słowa pisanego- dosłownie :) A Misiura bardzo dziękuję za ciepłe słowa o zamaszystych ważnościach :) <3!!
UsuńJa też chciałam kiedyś się nauczyć kaligrafii, ale w domu samemu to ciężkie i w ogóle nie wiadomo jak się do tego zabrać! Zazdroszczę, że Ty zrobiłaś ten pierwszy krok i że masz takie pewne kreski!
OdpowiedzUsuńAdo, ja nie mam pewności, czy można się nauczyć : ) Na pewno można rozpocząć proces- przygodę i być w drodze :) Ja już mam stalówkę, tusz i ... chwilowo czekają na wolną chwilę, albo na kolejne warsztaty pewnego dnia :) A pewne kreski, mają w sobie uroczą niedoskonałość, która mnie nie zraża :) uściski :)
Usuń