Gdy myślę o HORTENSJACH, to moje myśli wracają na Nową Zelandię i słoneczne lato, gdy u nas zima panoszyła się w pełni.
Te na campingu w Te Anau i w Christchurch...
Na szczęście, w naszych ogrodach też rosną niesamowite, kwiatowe, kuliste cuda.
Te, które podarowała mi Ania, zatrzymałam w swoich ulubionych maleńkich przedmiotach użytku codziennego.
Jak zawsze: na herbatkę, cytrynkę, orzeszki, pierścionek, na dobry dzień :)
ps. a gdyby kogoś dziwiły te podrózniczne inspiracje, inklinacje, zapraszm na mój blog podróżniczy : )
C.D.N.
Camping Te Anau, Nowa Zelandia |
Christchurch, Nowa Zelandia |
Urocze są te wszystkie "roślinne" miseczki :)Zajrzałam też na bloga podróżniczego - super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzięki Kokko : )do "zobaczenia" po Twoim urlopie : )!
OdpowiedzUsuń