Robię je co roku, od wielu, wielu lat. Tylko dziesięć sztuk, nie mniej, nie więcej. Praca nad nimi, to medytacja, zatrzymanie czasu, gdy mam w rękach cały rok. Wspomnienie lata i zachwyt nad przyrodniczą różnorodnością. Zamyślenie, jakie rośliny dobrać, by mówiły coś o danym miesiącu, jak stworzyć opowieść z dwunastu rozdziałów, by była spójna, bogata i zaskakująca jak świat, który nas otacza. To co, że plecy pękają z bólu, jak suche konary drzew- jest radość- Wasza i moja
a jak było rok temu? o tak : )
jak będzie w tym? jeszcze inaczej, zaskoczę Was
A na deser łąka na paterze misiurowej :)
Dobrego weekendu!
To nie lada wyczyn! Domyślam się, jak trudno dobrać roślinki, tak by pasowały do siebie i jeszcze kojarzyły się z danym miesiącem, a przykleić je, to mistrzostwo cierpliwości! Niby takie proste, a takie trudne! 10 sztuk? - PODZIWIAM!
OdpowiedzUsuńMagdo, wiem, że Ty wiesz to najlepiej :) Pozdrawiam ciepło : )
UsuńAle świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKażda Twoja praca jest zachwycająca, kalendarz z pewnością też taki będzie - do polubienia, zachwycenia i zaskoczenia od pierwszego wejrzenia ;)
OdpowiedzUsuńMagdaleno, dziękuję! <3!
UsuńMisiura wytrawna zielarka, bosko!
OdpowiedzUsuńte lutowe niezapominajki... jak śliczne gwiazdki z nieba... :]
Nie wiem, czy wytrawna, ale wytrwała, dzisiaj o poranku zabierałam trawie ostatnie żółte kwiaty :) Ale trawa pozwoliła :)
UsuńKalendarz jest zjawiskowy. Zwyczajny i niezwyczajny. Genialnie prosty. Cudny :) Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńDziękuję Maszko! Tak, ma w sobie zwyczajność i niezwyczajność- myślę, że wrażliwa dusza czuje brak sprzeczności, prawda? :)
UsuńWspaniały !!! <3
OdpowiedzUsuń