Leśne
refleksje.
Ostatnio
las i drzewa wracają do mnie, prosząc, bym o nich wreszcie
napisała- a więc pora na parę słów.
Czas
szczególny, nie tylko ze względu na pracę z gliną, ale także - a
czasem przede wszystkim - z powodu przyrody, która w Kotlinie
Kłodzkiej zachwyca, wycisza i współbrzmi z zamyśloną duszą.
To
był naturalny odruch- zatrzymać w glinie!
Tak
też się stało.
Po
powrocie do domu decyzja była jedna - jesienne broszki, ale czas
porwał mnie do innych zajęć, broszki zakopał w pudełku „zrobię
w wolnej chwili” i uciekł.
Może
to banalne, a może dostrzegalne tylko dla mnie (choć jestem pewna,
że dla Kornelii z Lilu2art także
będzie! Kto jeszcze? Kto jeszcze?), ale pomyślałam, że to piękna
symbolika tego, jak blisko nam do natury.
Spoglądając
na nie, przypomniało mi się niebywale dla mnie cenne zdanie, które
odkryłam pewnej nocy, czytając prace nadesłane na konkurs - "Listy motywacyjne", w którym brałam udział (o tym pisałam TU).
Ola
w swoim liście napisała:
„Kłody spod nóg, zamieniam w las”.
Przeżyłam
małe oświecenie.
Jest
dla mnie tyle piękna w tym prostym zdaniu, że trudno to wyrazić,
nie popadając w przesadę lub banał.
Zrozumiałam,
że jeśli kolejny raz zdobędę się na zmianę perspektywy, to
problemy - kłody, których aktualnie mi nie brakuje, zamienią się
w coś, co ma potencjał- MOC!
Nie
ma sensu nosić drzewa do lasu, warto do niego pojechać :)
W
niedzielę stwierdziliśmy, że tak fajnie być razem i tak szkoda
być tak daleko od natury, że zupę "spakowaliśmy" w termos obiadowy,
porwaliśmy koc z kanapy i pojechaliśmy ją zjeść do lasu :)
Taki
pomysł.
Las,
mimo że jesień kojarzy nam się z pewnym wyciszeniem życia, żyje
mocno, głośno!
Pająki
wiją swoje misterne pajęczyny, młode wrzosy wychylają ciekawskie,
strojne w purpurę łepki, mech szaleje, wilgotny z dumy, że oto
jego pora. Las brzęczy, słońce przebija się przez konary
spokojnych drzew a grzybiarze z zaskoczeniem odkrywają nas,
przycupniętych gdzieś pod drzewem z miseczką zupy :)
Zdjęć
nie ma, bo kto robi zdjęcia, temu zupa stygnie, ale było warto-
uwierzcie mi na słowo!
Dobrego dnia :)
do napisania :)
o tak na pewno byłowarto pojechać do lasu zjeść smaczną zupę i posłuchac co las ma do powiedzenia/szumienia
OdpowiedzUsuńbuziole
Aguś, zdecydowanie!!!! :) dobrej nocki!
Usuń<3 Las od baaardzo dawna, od zawsze chyba ma dla mnie moc, moc uzdrawiania. To jakby ciepła dłoń mądrej staruszki gładziła po rozczochranych włosach. Zawsze kiedy mi źle, kiedy coś idzie nie tak, idę w las. Czasem roztrzęsiona, zła, z nierównym oddechem i po takiej wizycie, po takiej terapii oddech uspokaja się, bicie serca jest przyspieszone, ale to już z innego powodu i włosy wracają do ładu :), choć niejeden liść można w nich znaleźć. Lasu uczył mnie Tato i to jest najważniejsza i najpiękniejsza lekcja jaką dostałam ("nauka nie idzie w las" :)... Las to dom, po prostu.
OdpowiedzUsuńKornelio, nie mam słów! Piękna jest Twoja definicja- historia i słowna esencja lasu... Las to dom, z leśnymi psami, które są tajemniczymi istotami znanymi tylko Soni Jeje :) <3
UsuńPięknie napisane. Czekam na katalog prac z takimi pięknymi opowieściami. Nie rozstawałabym się z nim...
OdpowiedzUsuńSylwio, dziękuję!!! Takie prośby ostatnio do mnie trafiają z różnych, leśnych stron, kto wie, kto wie :)
Usuńw lesie kocham ciszę i wiatr. broszki cudowne!
OdpowiedzUsuńI misie, misie kocham, które można spotkać w lesie :) dziękuję, Aniu :)
UsuńPiękne broszki zyskały swoją tożsamość - najlepsze pomysły pojawiają się w zupełnie niespodziewanych okolicznościach :D a pyszna zupka w takiej atmosferze to królewska uczta... dla mnie leśne powietrze to prawie narkotyk - upaja :P ściskam!
OdpowiedzUsuńMagdo, masz rację, czasem te niespodziewane pomysły, potrafią powalić swoją wyjątkowością, oczywistością, którą gubimy na codzień, a szkoda... Weekend skrada się do nas powolutku, niech będzie w nim coś leśnego :)
Usuńleśne broszki trafiły mnie pięknem w samo serce i trwam w zachwycie.
OdpowiedzUsuńi myśli mi chodzi po głowie, że są jak odznaki- godne piersi tych, którzy żyją zgodnie z rytmem natury, którzy szanują to, co dookoła
<3! Oj Natko! Dziękuję! Z serca!
UsuńJestem zachwycona ! Tak, sęki mają linie papilarne !!!... tysiące kształtów, linii, zawijasów, w które można wpatrywać się godzinami. Przepięknie zatrzymałaś je w glinie <3
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio tej bliskości lasu brak, ale mam nadzieję niebawem to nadrobić i jeśli zielonego lasu odwiedzić nie zdążę to mam nadzieję na ten jesienny kolorowy :)
Kokka, ja wiem, że Ty wiesz <3
UsuńA las czeka- o każdej porze roku, czeka na Ciebie cierpliwie, szumiał mi :)
Jednak broszki P.Agnieszko; czy to zdjęcie z niedzielnego wypadu.? Piękne.
OdpowiedzUsuńJak byłam dzieckiem to często w niedzielę jeździliśmy do lasu do Grodźca /nie byłam tam juz całe lata/.
Pozdrawiam Ania
Pani Aniu, tak- broszki :) Zdjęcie jeszcze z lipcowej Kotliny Kłodzkiej, zrobione wczesnym rankiem, gdy łąki dopiero się budziły :) pozdrawiam ciepło :)
Usuńnajpiękniejsze jest to ile radości potrafisz czerpać z tego co dokoła...pięknie piszesz i jeszcze piękniej widać to w twoich pracach...czekam na każdą kolejną...<3
OdpowiedzUsuń<3 < 3
Usuń