wtorek, 16 września 2014

Leśne refleksje

Leśne refleksje.

Ostatnio las i drzewa wracają do mnie, prosząc, bym o nich wreszcie napisała- a więc pora na parę słów.

Niewielką i wyjątkową część lipca spędziłam na plenerze w Artystyce, o czym pisałam TU i TU.

Czas szczególny, nie tylko ze względu na pracę z gliną, ale także - a czasem przede wszystkim - z powodu przyrody, która w Kotlinie Kłodzkiej zachwyca, wycisza i współbrzmi z zamyśloną duszą.





W gorący dzień, pewnie, gdy omawialiśmy swoje emocje związane z burzliwym procesem twórczym, stałam przy wielkich wrotach do magicznej szopy i .. nagle zobaczyłam małe, cudne sęki- a raczej sęczki w tych wrotach.
To był naturalny odruch- zatrzymać w glinie!

Tak też się stało.

Po powrocie do domu decyzja była jedna - jesienne broszki, ale czas porwał mnie do innych zajęć, broszki zakopał w pudełku „zrobię w wolnej chwili” i uciekł.




Dopiero niedawno na nie trafiłam i dokonałam odkrycia, które mnie zdumiało. Drzewne linie papilarne! Odbicia sęków wyglądają jak linie papilarne.

Może to banalne, a może dostrzegalne tylko dla mnie (choć jestem pewna, że dla Kornelii z Lilu2art także będzie! Kto jeszcze? Kto jeszcze?), ale pomyślałam, że to piękna symbolika tego, jak blisko nam do natury.

Spoglądając na nie, przypomniało mi się niebywale dla mnie cenne zdanie, które odkryłam pewnej nocy, czytając prace nadesłane na konkurs - "Listy motywacyjne", w którym brałam udział (o tym pisałam TU).

Ola w swoim liście napisała: „Kłody spod nóg, zamieniam w las”.

Przeżyłam małe oświecenie.

Jest dla mnie tyle piękna w tym prostym zdaniu, że trudno to wyrazić, nie popadając w przesadę lub banał.

Zrozumiałam, że jeśli kolejny raz zdobędę się na zmianę perspektywy, to problemy - kłody, których aktualnie mi nie brakuje, zamienią się w coś, co ma potencjał- MOC!

Nie ma sensu nosić drzewa do lasu, warto do niego pojechać :)

W niedzielę stwierdziliśmy, że tak fajnie być razem i tak szkoda być tak daleko od natury, że zupę "spakowaliśmy" w termos obiadowy, porwaliśmy koc z kanapy i pojechaliśmy ją zjeść do lasu :)

Taki pomysł. 

Las, mimo że jesień kojarzy nam się z pewnym wyciszeniem życia, żyje mocno, głośno! 

Pająki wiją swoje misterne pajęczyny, młode wrzosy wychylają ciekawskie, strojne w purpurę łepki, mech szaleje, wilgotny z dumy, że oto jego pora. Las brzęczy, słońce przebija się przez konary spokojnych drzew a grzybiarze z zaskoczeniem odkrywają nas, przycupniętych gdzieś pod drzewem z miseczką zupy :)

Zdjęć nie ma, bo kto robi zdjęcia, temu zupa stygnie, ale było warto- uwierzcie mi na słowo!

Dobrego dnia :)

do napisania :)

18 komentarzy:

  1. o tak na pewno byłowarto pojechać do lasu zjeść smaczną zupę i posłuchac co las ma do powiedzenia/szumienia

    buziole

    OdpowiedzUsuń
  2. <3 Las od baaardzo dawna, od zawsze chyba ma dla mnie moc, moc uzdrawiania. To jakby ciepła dłoń mądrej staruszki gładziła po rozczochranych włosach. Zawsze kiedy mi źle, kiedy coś idzie nie tak, idę w las. Czasem roztrzęsiona, zła, z nierównym oddechem i po takiej wizycie, po takiej terapii oddech uspokaja się, bicie serca jest przyspieszone, ale to już z innego powodu i włosy wracają do ładu :), choć niejeden liść można w nich znaleźć. Lasu uczył mnie Tato i to jest najważniejsza i najpiękniejsza lekcja jaką dostałam ("nauka nie idzie w las" :)... Las to dom, po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kornelio, nie mam słów! Piękna jest Twoja definicja- historia i słowna esencja lasu... Las to dom, z leśnymi psami, które są tajemniczymi istotami znanymi tylko Soni Jeje :) <3

      Usuń
  3. Pięknie napisane. Czekam na katalog prac z takimi pięknymi opowieściami. Nie rozstawałabym się z nim...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwio, dziękuję!!! Takie prośby ostatnio do mnie trafiają z różnych, leśnych stron, kto wie, kto wie :)

      Usuń
  4. w lesie kocham ciszę i wiatr. broszki cudowne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I misie, misie kocham, które można spotkać w lesie :) dziękuję, Aniu :)

      Usuń
  5. Piękne broszki zyskały swoją tożsamość - najlepsze pomysły pojawiają się w zupełnie niespodziewanych okolicznościach :D a pyszna zupka w takiej atmosferze to królewska uczta... dla mnie leśne powietrze to prawie narkotyk - upaja :P ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo, masz rację, czasem te niespodziewane pomysły, potrafią powalić swoją wyjątkowością, oczywistością, którą gubimy na codzień, a szkoda... Weekend skrada się do nas powolutku, niech będzie w nim coś leśnego :)

      Usuń
  6. leśne broszki trafiły mnie pięknem w samo serce i trwam w zachwycie.
    i myśli mi chodzi po głowie, że są jak odznaki- godne piersi tych, którzy żyją zgodnie z rytmem natury, którzy szanują to, co dookoła

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem zachwycona ! Tak, sęki mają linie papilarne !!!... tysiące kształtów, linii, zawijasów, w które można wpatrywać się godzinami. Przepięknie zatrzymałaś je w glinie <3
    Mnie ostatnio tej bliskości lasu brak, ale mam nadzieję niebawem to nadrobić i jeśli zielonego lasu odwiedzić nie zdążę to mam nadzieję na ten jesienny kolorowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kokka, ja wiem, że Ty wiesz <3
      A las czeka- o każdej porze roku, czeka na Ciebie cierpliwie, szumiał mi :)

      Usuń
  8. Jednak broszki P.Agnieszko; czy to zdjęcie z niedzielnego wypadu.? Piękne.
    Jak byłam dzieckiem to często w niedzielę jeździliśmy do lasu do Grodźca /nie byłam tam juz całe lata/.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Aniu, tak- broszki :) Zdjęcie jeszcze z lipcowej Kotliny Kłodzkiej, zrobione wczesnym rankiem, gdy łąki dopiero się budziły :) pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  9. najpiękniejsze jest to ile radości potrafisz czerpać z tego co dokoła...pięknie piszesz i jeszcze piękniej widać to w twoich pracach...czekam na każdą kolejną...<3

    OdpowiedzUsuń